Pamiętam dwie piosenki z wycieczek szkolnych. Pierwsza w bliżej nieokreślonym języku, polegająca na powtarzaniu przez grupę, słów i melodii za głosem prowadzącym. Druga to muzyczna historyjka, zaczynająca się od zabrania ze sobą na wycieczkę niesfornego misia, by dalej opowiedzieć o serii niefortunnych zdarzeń pechowego doktora.
Piosenka "O benoje" świetnie się sprawdza przy przełamywaniu "pierwszych lodów" zarówno wśród maluchów, jak i starszych dzieci. Z doświadczenia wiem też, że jest to super piosenka do śpiewania z rodzicami, szczególnie podczas podróży samochodem. Nie umiem w tekście przekazać melodii, ale zbliżoną wersję do tej, którą znam można bez problemu znaleźć w internecie. Można też po prostu spytać się kogoś z dorosłych czy ją zna. Natomiast słowa są następujące:
Piosenka "O benoje" świetnie się sprawdza przy przełamywaniu "pierwszych lodów" zarówno wśród maluchów, jak i starszych dzieci. Z doświadczenia wiem też, że jest to super piosenka do śpiewania z rodzicami, szczególnie podczas podróży samochodem. Nie umiem w tekście przekazać melodii, ale zbliżoną wersję do tej, którą znam można bez problemu znaleźć w internecie. Można też po prostu spytać się kogoś z dorosłych czy ją zna. Natomiast słowa są następujące:
O benoje, o benoje,
Oje benoje, oje benoje,
Umba ja, umba je. Umba ja, umba je.
Bago ba, bago je. Bago ba, bago je.
Czi ariele, czi ariele.
Ariele take tomba, ariele take tomba.
O masa, masa, masa. O masa, masa, masa.
Czi ariele falu mi, falu ma. Czi ariele
falu mi, falu ma.
Bo było im za cicho (głośno, wolno,
szybko..), Bo było im za cicho.
A więc śpiewali głośniej (ciszej,
szybciej, wolniej..), A więc śpiewali głośniej.
Od początku: o benoje...
Druga piosenka jest już raczej dla młodzieży szkolnej, choćby z uwagi na zawarte w niej słowa. Ja pamiętam taką wersję:
Jedziemy na wycieczkę
Bierzemy misia w teczkę
A misio fiku-miku
Narobił w teczkę siku
A teczka była chora
Więc poszła do doktora
A doktor był pijany
Przylepił się do ściany
A ściana była mokra
Przylepił się do okna
A okno było duże
Wyleciał na podwórze
Na podwórzu była krowa
Kopnęła go do Krakowa
W Krakowie były dzieci
Kopnęły go do śmieci
A w śmieciach były szczury
Kopnęły go do dziury
A w dziurze były koty (lub była kaczka)
Porwały mu galooty (lub ugryzła go w siurdaczka)
Bierzemy misia w teczkę
A misio fiku-miku
Narobił w teczkę siku
A teczka była chora
Więc poszła do doktora
A doktor był pijany
Przylepił się do ściany
A ściana była mokra
Przylepił się do okna
A okno było duże
Wyleciał na podwórze
Na podwórzu była krowa
Kopnęła go do Krakowa
W Krakowie były dzieci
Kopnęły go do śmieci
A w śmieciach były szczury
Kopnęły go do dziury
A w dziurze były koty (lub była kaczka)
Porwały mu galooty (lub ugryzła go w siurdaczka)
Dla bardziej zainteresowanych dodam, że w internecie krążą o wiele dłuższe wersje, które poza przytoczonym przeze mnie fragmentem nie są w ogóle do siebie podobne. Myślę, że to właśnie urok mojego dzieciństwa, gdy powszechnym i wręcz naturalnym było wymyślanie nowych zakończeń lub reguł do istniejących zabaw.
Jeśli pamiętasz te piosenki w innej wersji, to śmiało napisz je w komentarzu! Warto ocalić je od zapomnienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz