wtorek, 4 marca 2014

Zabawa w strażaka czy berek?


    W poniedziałki mój dzielny pierwszoklasista kończy lekcje popołudniu. Całe szczęście, że dni są teraz coraz dłuższe. Korzystając z ładnej pogody, postanowiliśmy spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Niedaleko szkoły mojego syna znajduje się plac z rakietą - to jeden z najstarszych i najbardziej rozpoznawanych placów zabaw w Lublinie - na którym w ubiegłym roku postawili starego zielonego "gazika".
   
Gdy przyszliśmy auto stało puste. Bartek siadł za kierownicą, a ja byłam jego pasażerem. Po chwili dołączył do nas Krzysio - kolega syna z przedszkola. Im bardziej zabawa się rozkręcała, tym więcej kręciło się koło nas dzieci. Wkrótce była nas już spora gromadka.
   Początkowo nie ingerowałam w zabawy wymyślane przez dzieci. Udawałam, że jestem pasażerem autobusu jadącego do Warszawy.Jednak w związku z tym, że kierowca może być tylko jeden, wkrótce dzieciaki zaczęły się nudzić. Część zaczęła włazić na maskę auta, część zaczęła wyłazić przez "okna", inni zaczęli się ganiać.
  Zaproponowałam zabawę w strażaka, polegającą na tym, że gdy auto zatrzymuje się na czerwonym świetle, wszyscy pasażerowie muszą z niego wysiąść, obiec dookoła i wrócić na swoje miejsce, zanim zapali się zielone. Wystarczyło, że sama dwa razy obiegłam auto i po chwili nie tylko autobus był pełny, ale nawet jedna dziewczynka wcieliła się w sygnalizator świetlny i dawała nam znak do biegu. Oczywiście nikt nikomu niczego nie narzucał. Dzieci same zamieniały się rolami, a największą frajdą było zderzanie się, gdy biegliśmy w przeciwnych kierunkach.
   Gdy ta zabawa nam się już "przejadła", wystarczyło że klepnęłam dziewczynkę mówiąc "BEREK!" i zaczęłam uciekać. Nikomu nie trzeba było ani tłumaczyć, ani przypominać zasad.
   Dzieci nie trzeba namawiać do zabawy, bo ich świat rządzi się innymi prawami niż świat dorosłych:
- im mniej zasad, a właściwie im one są prostsze tym lepiej;
- najlepszy jest podział na MY i WY, zamiast ty to, on tamto, tamten coś tam jeszcze;
- zamiast tłumaczyć o co chodzi, lepiej POKAZAĆ! Nie od dziś wiadomo, że najlepiej uczy się przez zabawę:)
Szkoda tylko, że w między czasie zrobiło się późno i musieliśmy już wracać do domu.

5 komentarzy:

  1. Fajny blog ciotka, będę do Ciebie zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł na bloga i miło że jesteśmy z tego samego miasta:) z dzieciństwa pamiętam widoczki, zabawy na kocu, grę w klasy, w gumę, zbieranie karteczek itp piękne czasy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję w najbliższym czasie zrobić wpis nt. gumy do skakania, szczególnie że planuję dodać do tego filmiki :)

      Usuń
  4. Berek to już od dawien dawna a znany, a o strażaku aż tak często nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń